Film Andrzeja Różyckiego jest nie tylko portretem Zofii Rydet, kobiety-artystki, jej metod pracy, ale i uchwyceniem dojrzałości i wielkiej pasji. Rydet wpuszcza widza do swojego świata, pozwala przyglądać się sobie i podglądać bez ograniczeń. Z wielkim spokojem opowiada o niepokojach towarzyszących starości, wiążących się z nią nieuniknionych procesach, które jednak nie są w stanie zatrzymać ogromnej chęci uwieczniania chwil, które przemijają bezpowrotnie. Misja Rydet jest nieskończona, tak jak nieskończone są drogi, które fotografowała. Umiejętności artystki były dla niej sposobem funkcjonowania, dzięki nim tworzyła, poznawała ludzi, dostrzegała piękno, dzieliła się nim, kochała, obserwowała zmieniający się krajobraz i komunikowała wszystko to, czego słowa nie potrafią.